|
Mnie z kolei mój ślub śnił się już kilka, może nawet kilkanaście razy. Tylko raz czy dwa widziałam twarz mojego "małżonka". Może inaczej nie śni mi się sam ślub jako bycie w kościele, ale zawsze wesele lub przed samą ceremonią. Raz śniło mi się, że czekaliśmy pod salą, bo nasi rodzice nie mogli dojść do porozumienia, a wszyscy goście się bawili bez nas. Wpuścili nas tylko na oczepiny o północy na chwilę. Kolejnym razem śniło mi się, że ściemniłam rodzicom, że wychodzę za mąż żeby nie zrzędzili mi, że zostanę starą panną. Liczyłam, że będzie wielki gniew i nienawiść jak się okaże, że to ściema. Jednak czekając pod kościołem na "pana młodego" słyszałam wśród gości pytania "ciekawe kto to? jak wygąda?" itd. Już miałam mówić, że to bujda, a pojawił się bardzo przystojny mężczyzna we fraku i przedstawił się rodzicom i gościom jako mój narzyczony. Dziś zaś śniło mi się, że był jakiś konkurs i zupełnie z kimś obcym wygrałam czujeś dziecko i ślub. Nie pamiętam, ale pradopodobnie wszystko uzgodniliśmy, nie widziałam zaślubin tylko od razu wesele, kiedy to jego matka powiedziała mi, że jestem głupia i naiwna, że on nie będzie ze mną mieszkał i coś tam (niep pamiętam). Po czym doszłam do mojej przyjaciółki, ukucnęłam koło ławki na której siedziałam i zaczęłam biadolić, że znów jedna wielka klapa, że on nie będzie ze mną mieszkał, bo nie zostawi rodziców z gospodarką, że będziemy się wymieniać dzieckiem, spotykać się na sex, czasami wyjdziemy gdzieś na kolacje czy do kina, ale on ze mną mieszkał nie będzie. Płakałam, ale nikt tego nie widział, bo miałam okulary przeciwsłoneczne.
To wszystko jest takie głupie. Mam dopiero 21 lat i fakt, w związkach mi się nie układa, cały czas spotykam jakiś "paranoików"... i marzę o białem sukni, ślubie, weselu... Może to właśnie tym jest to spowodowane. Czytałam, że własny ślub oznacza przejściowe kłopoty, ale nie mogę skojarzyć, czy zawsze po takim śnie coś się działo. Więc myślę, że to nie to...
Pomóżcie, bo to robi się dla mnie chore. |
|
|
|