|
Jestem na jakiejs hali, choc wyglada to moze bardziej jak parking podziemny, ale bez samochodow. Ukrywam sie, widze mezczyzn w garniturach z bronia. Zza filaru widze jednego idacego w moja strone, on mnie jeszcze nie widzi. Probuje podkrasc sie i go obezwladnic, lecz gdy wyskakuje zza sciany on strzela mi prosto w lewa czesc klatki puersiowej. Nagle jestem na stadionie pilkarskim (moj tata jest dzialaczem jednego z klubow), rane mam dalej, lecz nie krwawi, ani nie boli. Jedynie gdy probuje podniesc koszulke i ja zobaczyc, ona rozrywa sie (bez krwi), na koncu prosze jakas pania o zadzwobienie na pogotowie. BUDZE SIE. |
|
|
|